Dostępność EN

Sezon 2025/2026 "Naród się zgubił"

KONRAD
Tylko naród się zgubił.

MASKA 11

?

KONRAD
Tak, tylko naród się zgubił,
a wszystkie czynniki jego składowe są, są, są.

MASKA 11

I kto go zgubił?

KONRAD

A tak, — więc kto go zgubił?
My, my, tak jest, my.

fragment II aktu „Wyzwolenia” Stanisława Wyspiańskiego

WYZWOLENIA CZAS

Gdzie się nam zgubił naród? Gdzie się podziała wspólnota? A jeśli już dawno ich nie ma? O wiele dawniej niż się nam wydaje? A w kupie trzyma nas tylko nienawiść wzajemna? Frustracja i złość? Wyzwolić się nam trzeba. Wyzwolenie jednak, to prawdziwe, przeżywa się w pojedynkę. Niekoniecznie wbrew innym, często obok nich, nierzadko do spółki. Ale najgłębsza prawda wyzwolenia to zawsze moje i twoje osobiste poruszenie. Moje i twoje osobiste przebudzenie. Które tylko jako moje i twoje może być też „nasze”. A więc wyzwolić się od narodu i wspólnoty? Jak to? Skandal! Brak odpowiedzialności! Egoizm!

            Jak często zapomina się o tym, że indywidualne nie od razu oznacza egoistyczne, skupione wyłącznie na sobie, odcinające się od innych. Że to właśnie głęboko przeżyte indywidualne doświadczenie otwiera nas na życie. Że czuć, myśleć, doznawać mogę tylko sam. Że wspólnotowe czucie, myślenie, doznawanie to pewnego rodzaju złudzenie i fikcja. To w pewnym sensie nieczucie i niemyślenie. Bo to zawsze utożsamianie się z jakimiś odgórnie danymi, obligującymi, zadanymi do wierzenia odczuciami i myślami. Podpięcie się pod coś, co mi załatwia sprawę, mówi, jak żyć, odpowiada na pytanie o sens. Zwalnia od własnego szukania, od niepewności wyboru, ryzyka pomyłki. Kto dzisiaj ma odwagę zmierzyć się z tym, że bez tego ryzyka nasz los jest pozorny, choćby był najbardziej i najczyściej patriotyczny i wspólnotowy?

            Wiem, że trudno jest przyjąć taką prawdę. Ale właśnie dlatego, że jej nie przyjmujemy, coraz bardziej miesza się nam i gubi wszystko. Patriotyzm staje się nacjonalizmem, polska gościnność okazuje się zjadliwą ksenofobią, miłość do ojczyzny – regularnym faszyzmem, religia miłości – religią nienawiści, walka z wykluczeniem – opresyjną obsesją, przywracanie demokracji i praworządności – kpiną i inercją. Przykłady można by mnożyć i mnożyć. Coś się nam radykalnie wymknęło spod kontroli. Coś się w nas okropnie wykoleiło…

„Nie chcę nic, nic – pisał Stanisław Wyspiański w Wyzwoleniu – nic… nikogo, żadnych stronnictw, żadnych idei, one wszystkie upadły – muszą upaść; żadnych ludzi, osobistości; oni wszyscy muszą upaść, upadną. Chcę…, żeby w letni dzień, w upalny letni dzień...” Indywidualnie skomunikować się z istnieniem, osobiście doświadczyć bycia, to jedyna droga poza cały ten absurd. Trzeba nam w tę drogę wyruszyć, trzeba się odważyć. Aby znowu nauczyć się czuć, znowu nauczyć się widzieć i słyszeć. Głowę uspokoić i zacząć myśleć bez zacietrzewienia, bez zakrzykiwania słowami pustki i zagubienia, bez leczenia kompleksów tanim wymądrzaniem się. Zrobić ten krok, na przekór tym, co będą gadać, gadać i gadać. Krzyczeć, że to nieodpowiedzialne. Upominać i zaklinać, że trzeba działać i manifestować, organizować się, walczyć, budować wspólnotę, ratować Polskę, ratować Europę, ratować świat.

Wyzwolić się nam trzeba. Przeciąć zaklęty krąg. Wyjść z chocholego tańca. Beznadziejnego podrygiwania. Koszmaru ciągłego powracania i powtarzania tego, co już było i wciąż trzyma nas za gardło. Trzeba zacząć inaczej, prościej. Zapomnieć na chwilę o narodzie, o Bogu, o takiej lub innej wielkiej Sprawie, i odnaleźć siebie, odnaleźć życie. Najpierw jest życie i my w nim. A wszystko inne to tylko do niego dodatki. Nie, może nie tylko. Aż.

Piotr Augustyniak
filozof, od lat współpracujący z Teatrem im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, kurator cyklu „Myślnik. Jazz - filozofia - stand up”, autor m.in. „Boga nie ma, jest życie”