"Hamlet" jest zawsze wyzwaniem. Dla Bartosza Szydłowskiego sztuka jest zadaniem artystycznym, misją społeczną. W "Hamlecie" wystawionym w Teatrze im. Juliusza Słowackiego ów uniwersalno-doraźny potencjał został jeszcze wzmocniony. Powstał "Hamlet" polityczny, pełen dylematów, pozbawiony jednoznacznych odpowiedzi, "Hamlet" rozpięty pomiędzy wizualną ponadczasowością a ideologicznym czy raczej filozoficznym napięciem. W przedstawieniu padają pytania największej wagi: o wolność jednostki, prawo do samodzielnych decyzji, a także, co wybrzmiewa być może najmocniej, o sytuację człowieka myślącego indywidualnie, w każdym razie starającego się tak myśleć, w rzeczywistości ulepionej z mód, póz, liczmanów i figur retorycznych. Nieprzypadkowo intelektualnym partnerem dla Szekspira jest w krakowskim spektaklu Stanisław Wyspiański. Jego "Studium o "Hamlecie"" to była rzecz o Polsce. Każdej Polsce, także tej współczesnej. Fortynbrasowy wyraz zasmucenia i zdumienia. Tak to teraz wygląda? Nie ma niczego więcej?
Wprost