Trafić na przedstawienie, podczas którego dziecięca widownia z zapartym tchem śledzi każdy epizod, głośno kibicuje pozytywnym bohaterom i wdrapuje się na schodki proscenium, by lepiej widzieć przebieg akcji, to nie lada przeżycie i satysfakcja nawet dla starych teatralnych wyjadaczy.
Bywają mądre sztuki dla dzieci źle wystawione, bywają i świetne rozrywkowe widowiska dla dziatwy, po których nie pozostaje nic w głowie brzdąca oraz w kieszeni rodzica. "Pinokio" produkcji Teatru Słowackiego w Krakowie to zaś adaptacja wymarzona dla jednych i drugich: piękna plastycznie i muzycznie, zagrana z sercem oraz szacunkiem dla inteligencji i wrażliwości najmłodszej widowni. Na takich przedstawieniach wraca wiara w edukację teatralną najmłodszych i nadzieja na wykształcenie widza-smakosza, który do tego przybytku sztuki będzie chciał powrócić jeszcze nie raz i nie tylko ze szkolną wycieczką. Przeczytaj całą recenzję >>
Baśń, której dorośli pozazdroszczą dzieciom
Jakub Wydrzyński, Dziennik Teatralny - Kraków
Pinokio jest idealną sztuką na rodzinną wycieczkę do teatru. Z przedstawienia będą zadowoleni zarówno rodzice, jak i – przede wszystkim – dzieci. Nie tylko wizualne walory powinny przekonać nas do obejrzenia tego przedstawienia. Czerpać możemy bowiem garściami przesłania i wartości, które każde dziecko powinno znać. Pinokio to nie tylko bajka o drewnianym pajacyku, który został przemieniony w chłopca. Jest to przede wszystkim opowieść o dorastaniu, o szacunku do osób starszych, o docenianiu czyjejś pracy, a także o tym, że nic w życiu nie jest za darmo, a na wszystko trzeba zapracować.
Drewniane serce
Magdalena Konarska, teatrakcje.pl
Udany spektakl Jarosława Kiliana, który wyrasta na najlepszego majstra od spektakli familijnych w Polsce, to solidne aktorstwo całego teamu "Słowaka" ze wskazaniem na role Gepetta-Rafała Dziwisza oraz brawurowe wejście Krzysztofa Jędryska - dyrektora cyrku, efektowne kostiumy i scenografia, niezłe piosenki Grzegorza Turnaua. Przeczytaj całą recenzję >>
Nos się zemści
Łukasz Maciejewski, AICT Polska
Pinokio (...) jest Danielem Malcharem w zielonych portkach do kolan, czerwonych ciżemkach, białych podkolanówkach, karmazynowej kamizelce, czapce z papieru i w masce o długim, spiczastym nosie – aktorem fantastycznym, cudownie miękkim w gestach, lekko nicującym gorycz - radością, strach potworny - naiwną ufnością, że jakoś to będzie, kolosalne chłopięce roztrzepanie - pierwszymi znamionami rozsądku, wreszcie bezmyślność - namysłem. Przeczytaj całą recenzję >>
Jego Pinokio
Paweł Głowacki, Polskie Radio "Dwójka"